Moje serce zamknęło drzwi dla wszystkich. Stalowe drzwi ochrzczone łzami i
podparte cierpieniem. Gasnę powoli jak wypalająca się świeczka, jak kolejne dźwięki
piosenki, które gonią za czasem aż w końcu giną w ciszy swojego własnego ja. I
każdy uśmiech jakmi obdarzam ludzi jest tak zakłamany. Tyle w nim gniewu,
cierpienia i nienawiści, a przecież uśmiech zwiastuje radość, która tkli się w sercu.
Zachłysnęłam się własnymi marzeniami i dobita przez wspomnienia wypuszczam
ostatni oddech. Zeszklone oczy ślepo podążają za światłem nocy. W końcu powieki
zamykają się, a święta ciemność pochłania mnie. [ zws. ]
|