..wirowaliśmy na środku parkietu niczym dwójka zachłyśniętych tańcem ludzi, nie widzących nic poza tym skrawkiem parkietu. obcasy wysokich butów kusząco obijały się o drewnianą pogodę, wybijając głośno rytm. szaleństwo nie miało końca, oddałam mu na chwilę swoją duszę i ciało. nic się nie liczyło, kręciłam się w czarnej, połyskliwej sukience, uśmiechając się dookoła.
|