Zawsze widywała go na starej odrapanej ławeczce otoczonej zielonymi krzakami. Wokół same bloki a pośrodku nich ławka i stary parking. Wspomnienia jakie wiązała z tym miejscem codziennie zadawały jej ból. A jeszcze mocniej cierpiała widząc go w tym samym miejscu. Kolejny raz zdawała sobie sprawę z tego, że musi przejść koło tego miejsca i udawać, że to nic dla niej nie znaczy. Biorąc głęboki wdech jeszcze raz zmierzyła wzrokiem jego siedzącą postać i przygryzając dolną wargę ruszyła przed siebie. Wsłuchując się w odgłos własnych kroków które odbijały się echem o stare mury otarła rękawem policzek po którym pociekła łza kiedy zostawiła za sobą starą ławkę razem z nim. Czuła jak na nią patrzy. Słyszała jak ją woła, cicho, ale wołał za nią. Po policzkach znowu spłynęły jej łzy. Nie miała nawet sił by je otrzeć. Nie odwróciła się, ani nawet nie przystanęła na chwilę. - Nie tym razem - szepnęła do siebie. - Nie dam mu się ponownie skrzywdzić.
|