Mżawka zmieniła się w deszcz, deszcz w ulewę. Czułam jak moje buty przemakają powodując nieprzyjemne uczucie chłodu. Dreszcz wstrząsnął moim ciałem, gdy usłyszałam głośny grzmot. Zawsze bałam się burzy. Odgłosów deszczu uderzającego z impetem o parapet, błysków malujących szarzejące chmury na złoto i grzmotów przerywających nieśmiertelną ciszę umarłych chwil. Wraz z deszczem wróciły wspomnienia. Mimo strachu przed piorunami pamiętałam pocałunek, wśród kropli spadających z nieba i przegadaną noc w stajni na wsi. Przy tobie moje lęki zdawały się błahe, byliśmy tylko my. A ja nie byłam dziewczyną, która boi się deszczu. Jednak ciebie tu nie było, nie teraz. Już nigdy...
|