To mnie zaczęło prześladować w snach. Budzę się i kłuje mnie tak mocno koło serca, że jestem zmuszona się skulić z bólu i poczekać, aż minie, oddychać głęboko... Wstaję z łóżka i nie jest mi ani trochę lżej. Męczę się. Mam jeden wielki ucisk w środku, nie potrafię się wyluzować, nie myśleć, ja się boję, serce wali mi z o wiele szybszą prędkością CAŁY CZAS, ciągle się denerwuję, jestem spięta. Non stop pojawiają mi się łzy w oczach, które muszę powstrzymywać i ukrywać. Wieczorem kładę się do łóżka i wylewają się już swobodnie... po jakimś czasie już mną nie szarpie, ale boli tą samą siłą. Wtedy tylko oddycham, a one spływają spod zamkniętych powiek... zasychają na policzkach i w ten sposób zasypiam... Tak wyglądają moje dni, moje wieczory, moje noce...
|