Zero natchnienia. Zero pomysłów i zero możliwości wyrzucenia z siebie tego, co dawno powinno znaleźć się w koszu na śmieci. Pisanie do szuflady, do bloga, do zmarłych, do nieistniejących (a może tylko niepoznanych?). Czarna plama zamiast duszy. Ołówki zamiast długopisów. Nic na sto procent. Nic na pewno. Wszystko na pół gwizdka. Wszystko bez sensu.
|