Pamiętam, jak to było kiedyś. Latałam między wszystkimi, od okna do choinki, sprawdzając czy już jest pierwsza gwiazdka i czy czasem Mikołaj nie podrzucił ukradkiem prezentów. To pierwsze rozczarowanie, gdy chciałam nakryć Mikołaja chowając się pod stołem wigilijnym, a zamiast niego zobaczyłam mamę z tatą. Zazdrość, gdy ktoś dostał lepszy prezent ode mnie i zawsze oczekiwanie, że ten największy jest dla mnie. Byłam dzieckiem. Dziś wygląda to tak, że z piętnastu osób przy stole zostały zaledwie cztery, prezenty nie mają dla mnie większego znaczenia i za bardzo nie ma o czym rozmawiać przy stole, bo tak naprawdę mieszkamy w jednym domu mając osobne życia. Jest inaczej, zdecydowanie gorzej.
|