cz7 Jest wigilijny poranek. Kamila obiecała mi, że dostanę tamto coś od Ciebie. Nie mogę się już doczekać, ale trochę się boję... Czekam na nią. Nie wiem, co mam teraz ze sobą zrobić. Jeszcze rok temu zadzwoniłabym do Ciebie, przyjechałbyś pierwszym możliwym autobusem i razem oglądalibyśmy głupkowate komedie, ale tak, racja, to byłoby rok temu... Ale dziś jest dziś, nie jest to możliwe. Może wybiorę się na jakiś spacer, wyobrażę sobie, że idziemy razem.
Przypomniało mi się właśnie nasze coroczne całowanie pod jemiołą. W tym roku tego nie będzie... Wielu rzeczy już nie będzie, a ja nadal nie potrafię się z tym pogodzić, a wiem, że muszę. W myślach podzielę się z Tobą opłatkiem, jakoś przetrwam te wszystkie świąteczne dni. Dziś cały dom ludzi... Na pewno nie uniknę pytań typu Magda, jak się trzymasz? Jak sobie poradziłaś po... nie, nie, nawet przez długopis nie przejdzie mi to słowo.
Czego mogę Ci życzyć na święta? Życzę Ci jednego: czekaj na mnie. Kocham Cię, kocham, bo śmierć nie jest powodem do przestania.
|