nie umiem, panować nad emocjami. nawet nie patrzę, czy to mój wróg, a może przyjaciel. każdego traktuję tak samo. zimna, olewająca panna, która niczego nie ogarnia. zaspana wchodzę do szkoły, trzaskając drzwiami, mówię każdemu, dzień dobry. wymuszany śmiech, co chwilę słychać. a słowa które wypowiadam, nie tylko ranią, ale sprawiają, że nie jestem sobą. przechodzę z jednego kąta, do drugiego. cała zaplątana w słuchawki, krzyczę, że znów się zepsuły. przyjaciółka, zaczyna o niego pytać, nie zastanawiając się, z całej siły przypadkiem uderzam ją w twarz. krew płynie, a Ja siedzę bezczynnie. nie umiem wypowiedzieć, nawet przepraszam. omijając nauczycieli, czuję się martwa. prawie zasypiam w przed ostatniej ławce. mówię, że jestem obecna. okłamuje wuefistę, gdyż uwielbiam swoje trampki. dwie godziny spędzam na sali gimnastycznej z trzęsącymi się dłońmi. z lewej strony siedzi dziewczyna, która, za często przegina. a gdy do domu wracam, nie jestem już silna.
|