Budzi się raz do roku żeby wyjść na miasto, znasz go nie od dziś, to przecież gwiazdor. Światła gasną, świat już zasnął.
A on wyszedł na żer, żeby mordować z pasją. Pod maską dobroczyńcy kryje się szaleniec, diabeł w ludzkiej skórze z uśpionym sumieniem. W każde Boże Narodzenie szuka naiwnych ofiar, ślady zębów na reszcie okaleczonego tułowia.
Ludzie to jego prowiant, jest w ciągłej podróży. Zabiera na pamiątkę oczy, język, uszy.
|