Dałam się wciągnąć w jakieś jasełka. Z masą prezentów dla ziomków, białej sukience, w której nieswojo się czułam, w rajstopach, które od spodu były już brudne, gdyż chodziłam bez butów i w delikatnych loczkach, których z rana nie wyprostowałam biegłam przez korytarz. Nie chciałam się spóźnić na próbę, więc nie ogarniałam ludzi wokół mnie. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Tak jak myślałam, On. -To jakiś żart? Co Ty odpierdalasz?- zapytał z cynicznym uśmiecham. -Raczej co Ty odpierdalasz?- rzuciłam w Jego stronę, wyrywając się z Jego objęcia. Przycisnął mnie do ściany. -Nawet w tej sukieneczce, dalej tak samo ostra.- powiedział, po czym pocałował mnie, przypominając mi jednocześnie te cudowne czasy, czasy kiedy jeszcze był. -Obiecuję, teraz na zawsze. Spojrzałam w Jego oczy, po długim czasie dotknęłam Jego twarzy i choć tak bardzo chciałam mu wygarnąć jak bardzo mnie skrzywdził to nie zrobiłam tego. Odpowiedziałam pocałunkiem. Zawsze miałam do niego słabość.
|