Szedłem z kanapkami do pokoju Młodoszego Brata kiedy ciszę w domu przerwał płasz,ciche szlochanie które dochodziło z jego pokoju.Podszedłem Bliżej drzwi,słysząc jego ciszy szept chcą dowiedzieć się co mu siedzi.Siegnąłem za klamkę od pokoju lecz siła wyższa nie pozwoliła mi wejść.Stanąłem przed drzwiam słysząc jego drżący głos.W pewnym momencie jego ton głosu podniósł się nieco wyżej. Spuściłem głowe ku drzwiom słysząc.-Panie Boże bardzo Cię Kocham i proszę cię dzisiaj abyś sprawił by tego roczne święta był spokojne.Spokojne jak kiedyś.Bez krzyków Tatusia,brata.Bez łez Moim i Mamusi.Proszę.Amen. Mimo 7 lat był twardy.Podparłem się ściany mówiąć szeptem.-Nikogo tak nie Kocham jak tego Gnojka .Daje mi tyle siły po to bym sprawił by każdy dzień był dla niego lepszy.I obiecuje Ci Boże że nie tylko święta będą dla niego spokojnę ale również codzienność.|BeTe
|