nadchodzą święta. za oknem powoli prószy śnieg, ludzie biegają co chwilę do sklepu po rzeczy których nagle zabrakło przy pieczeniu pierniczków, czy robieniu pierogów. mężczyźni wraz z dziećmi zawieszają światełka w ogrodzie, inni ubierają choinki. wszystko obraca się wokół Bożego Narodzenia. a ja siedzę na parapecie i jakoś tego wszystkiego nie czuję. nie czuję tej magi, którą powinny nieś święta. tego zapachu barszczu i uszek.. nie dostrzegam ozdób świątecznych, ani nie mam świątecznego nastroju. gdzieś tam pod skórą czuję że nie długo cała magia pryśnie i stanie się coś niedobrego w moim życiu. coś co całkowicie je odmieni. fantazja.? może i tak, ale nic nie poradzę że tak właśnie mówi mi serce. że stanie się coś złego.
|