Wystarczył opis "Kto umiera razem ze mną?", a po 15 minutach był u mnie. Stał w drzwiach z bezalkoholowym i paczką gum do żucia. Niezapomniany uśmiech na twarzy, kiedy włączył wieżę na cały regulator i wyciągając z łóżka zapraszał do tańca. Zawsze był, od kiedy pamiętam. I to jego z czystym sumieniem nazywam moim ziomem, kumplem, najlepszym przyjacielem. / kredkinabaterie4
|