I. Gdy blask słońca ukryje się za horyzontem, a na niebie pojawią się dusze umarłych. Przybędę do Ciebie ukradkiem, niezauważona, by pokonać Twoje lęki panoszące się w nocnych marach. Wszystko tej nocy siedzi w Twojej głowie, lecz nie boisz się tego najbardziej kochanie. Pamiętasz dawne czasy? Słońce rankiem, rosę na trawie? Każdego dnia budziłeś się z nadzieja na to, ze znów mnie zobaczysz,
byłam dla Ciebie powietrzem, witaminą niezbędną do życia. Beze mnie nie potrafiłeś istnieć, samodzielnie oddychać. A gdy odeszłam, bo tak Bóg postanowił, zbuntowałeś się przeciwko światu.
Gniew i żal wypełnił Twoje serce, ból zagarnął resztę nędznej egzystencji, a w snach pojawił się strach, którego niczym zniszczyć się nie dało.
|