cz4. Podszedł do mnie z tacą , zdjęłam jeden kubek i wzięłam go do rękii. Tace ze swoim kubkiem postawił na biurku. Usiadł obok mnie i popatrzył sie na mnie.- dziękuje za herbate.- nie ma za co. - hmm , dobra dobra chciałeś pogadać więc co tam ? w jego oczach nagle zlały się łzy. Uśmiech znikł a ręce zaczęły delikatnie drżeć.- Max do cholery co jest ?!- ja , ja , ja umieram. Rozumiesz ? umieram.W pierwszej chwili jego słowa były dla mnie nie zrozumiałe.Jak ? Dlaczego ? Co takiego się stało. Nie przerywałam mu , słuchałam dalej. - już od paru tygodni źle się czułem , nie mówiłem Ci o tym bo nie chciałem Cię martwić. Mam raka.Nie wiem ile jeszcze mi zostało.Lekarze nie są w stanie już nic zrobić. Miałem zostać w szpitalu.Nie zrobiłęm tego. Chciałem ostatnie dni spędzić z Tobą z Wami. Nastałam cisza , nie mogłam nic z siebie wydusić. Łzy powoli spadały w dół po moich przemarzniętych policzkach.
|