uwielbiałam, gdy powtarzał mi, że kocha. kiedy beztrosko kupował mi lizaka
i patrząc jak słodko się nim zajadam , czule całował mnie w czoło.
gdy siedzieliśmy u mnie, a ja wkuwałam matmę , siedział obok,
by móc potrzymać za rękę. podczas ogromnej ulewy,
skryci pod cienką warstwą parasola, patrzył głęboko w Moje oczy.
kiedy stojąc tak cholernie blisko siebie zbliżał swoje wargi do moich.
będąc obok, potrafił ramionami zapewnić bezpieczeństwo. no, ale tak.
przecież robiąc to, nigdy nie powiedział " to tak na zawsze, skarbie " .
|