Dziś jest już sobota, a nic mi się nie chcę, nie wyobrażam sobie znów w poniedziałek wstać rano do szkoły, wysłuchiwać farmazonów bełkoczących ludzi, czepiających się nauczycieli, tłumów na korytarzach, przeciskania się na schodach, sprawdzania prac domowych - nie chcę tego. Pragnę tego jakoś uniknąć, ale się nie da. Najzwyczajniej w świecie nie ma pozytywnego dla mnie rozwiązania tego problemu.. Muszę to po prostu przetrwać, dotrwać do końca gimnazjum - w liceum będzie lepiej, na pewno. Już wolałabym domowe nauczanie, w skupieniu i ciszy. Rozprasza mnie ten codziennie panujący harmider. Potrzebuję wyciszenia, wypoczynku, osiągnięcia oazy spokoju czy czegoś innego w tym guście. tak, właśnie tego mi potrzeba.
|