Bo Bóg jest niesprawiedliwy - mówiła drżącym głosem, po policzku spływała łza za łzą, cały potok, przecierała je opuszkami palców. Była bezsilna, siedziała na zimnym chodniku w samym środku miasta, w samym środku nocy. Nikogo nie było. Nikogo tam nie było, tak jak nikogo nie było w jej całym życiu. Zawsze sama. Nie radziła sobie. Wyjęła z torebki żyletki i w samym środku miasta ukróciła swe męki.
|