Siedzą pod przejściem na berzie, siedzą jak więzień
myślą "zmień się", trzęsie im się każdy mięsień, zagubieni w sensie,
oni czekają na ten dzień, którego nie będzie, są w błędzie
albo ta co ma coś za co chętnie płacą
jedna z tych, które w samotności płaczą i pytają: za co?
ale to później... a narazie uśmiech i jak najluźniej
stoi na haju jak w półśnie
i ten co śpi na korytarzach, co dzień pozory stwarza,
ci o zmęczonych twarzach, na chorych fazach
co marzą żeby w końcu Bóg im ten życiorys zmazał
to jak algorytm się powtarza
|