Mam dosyć tego, że wszystkich zawodzę. Wszystkich. Moim podejściem. Nienawidzę o tym mówić, a to przychodzi znienacka. Jest dobrze, aż nagle włącza się właśnie ten stan. Wiem, że ciężko ze mną wytrzymać, ale serio, wystarczy powiedzieć. Mimo wszystko on jest takim dowodem, że można się odezwać i pogadać. Mimo wszystkiego, co kiedyś robił, chyba jest mi bliski, może nawet, jest w jakimś stopniu przyjacielem.
|