Pewnego dnia zostałam w domu z moją siostrzyczką (3 lata). Rodzice długo nie wracali, więc zmuszona byłam zabrać małą na spotkanie do bierzmowania. Tuż przed kościołem spotkałyśmy młodego, sympatycznego księdza, który te spotkania prowadził. Znaliśmy się dosyć dobrze (jako że od dwóch lat przygotowywał mnie do bierzmowania), toteż przywitał mnie słowami:
- O, Kasia, jak ładnie wyglądasz!
Na co moja siostrzyczka:
- Ona ma chłopaka, nie mas sans, koleś!
Ksiądz spąsowiał i pospiesznie się oddalił. / weź sie tato.
|