budzę się i widząc wiadomości na telefonie od przyjaciół cieszę się , że wszystko wraca do normy. od samego rana jestem w ich towarzystwie, uśmiech nie schodzi z twarzy, nie ma już grymasów i łez w środku rozmowy, jest dużo śmiechu i odpierdalania mało mądrych rzeczy. część z nich odprowadza mnie pod sam dom wpadając czasem na obiad. ledwo zdążę zjeść już dzwonią żeby przyjść w naszą miejscówkę , migiem pędzę. spędzam z nimi cały wieczór ale następuje ten moment kiedy przychodzi czas się pożegnać. wracam zupełnie sama i wpatrując się w gwiazdy przypominam sobie o nim , łzy napływają do oczu i zaczyna się powtórka . nie mogę być sama , nie potrafię dać sobie wtedy rady .
|