takich pogrzebów się nie zapomina. mnóstwo ludzi. rodzina, przyjaciele, znajomi, sąsiedzi, wojsko, straż pożarna... dzieci, dorośli. kobiety, mężczyźni. i ona. jego żona. kilka lat po ślubie. dwójka małych dzieci. zakochani do granic możliwości. chwila nieuwagi. wypadek. rozpacz. krzyk. żal. płacz. nigdy nie zapomne momentu, w którym wnieśli trumne do kościoła... było słychać tylko przeraźliwy krzyk, pisk i płacz. ksiądz mówił o nim pięknie. mnóstwo kwiatów, zniczy. strzelali nawet pistoletami, wyły syreny. ale co z tego? skoro matka i ojciec musieli pożegnać swoje ukochane dziecko. rodzeństwo wspaniałego brata. żona - męża. jedynego, wspaniałego, oddanego. a dzieci. dzieci musiały pożegnać tatusia. nie będzie go gdy będą szły do komuni, gdy będą brać śluby... nie będzie go. i co z tego, że miał piękny pogrzeb? skoro życie takie krótkie i zabrał ze sobą rodziny uśmiech... miał 30 lat. i odszedł. bez jakichkolwiek słów pożegnania, bez pocałunku, bez przytulenia. odszedł i już go nie ma.
|