Więc nie mów, że mnie kochasz na zawsze i zaśnij, jutro okłamiesz mnie po raz ostatni. Zdaję sobie sprawę z tego, że to co było między nami było złożone bardziej niż origami. A miasto spisało już kolejną z kronik łzami. Ciągle zamiast nas chronić, rani. Ty nosisz pod paznokciami coś więcej niż strzępki ekstaz. Zdrapane z moich pleców, gdy Ci brak powietrza. Nosisz kłamstwa, które chowałem gdzieś w podtekstach. Chociaż niejeden raz prosiłaś mnie bym przestał. Teraz wiem, pozostał nam już tylko niesmak. Po tych kłamstwach ukrytych w dyskretnych gestach. Niech ten bas jak balsam koi ból przez moment, jutro okłamiemy się ostatni raz i koniec.
|