Pokój był niewielki, a jednak przytłaczał dziwacznym ogromem, który dusił jakiekolwiek uczucia.
Brak ekspresji zamykał mi nieodwracalnie usta;
leniwie staczałam się w narastającą ciemność,
w nieopanowaną dzikość absolutu - a on mi cichutko do ucha szeptał:
chodź do mnie, chcę cię - więc poszłam.
|