Późnego wieczoru przyszłam na podwórko, lampy świeciły się inaczej. Były jakby ciemniejsze, w powietrzu unosiła się lekka mgła, papieros smakował źle. Pierwszy raz w życiu poszułam dziwnie przeszywający dreszcz idąc między blokami tego, co wypełnia mnie od wczesnego dzieciństwa. Mijając pamiętną bramę, przy której odpaliłam pierwszego papierosa w życiu, zauważyłam nasze graffiti, które było naszym pierwszym malunkiem na murze. Idąc dalej widziałam ławki, które zrobiliśmy sami ze starych drzwi i kamieni. Wokół nich peło resztek spalonych papierosów i butelek po desperadosie.Doszłam w końcu do klatki, przy której spędzaliśmy całe dnie. Były to te same drzwi, pełne naszych podpisów, rysunków i skrótów skierowanych do policji. Światło w środku w dalszym ciągu było zepsute. Stałam pod klatką i z nadzieją czekałam, aż wyjdzie do mnie Oskar, czy Hubert. Pójdziemy do Żabki po piwo, siądziemy na murku i wspominając dzieciństwo, zaczniemy się śmiać z naszej dziecięcej głupoty.
|