-cz. 1- było późno. nie mogła zasnąć, wzięła więc kurtkę w rękę, zarzuciła ją szybko na siebie, jednocześnie kłopocząc się w zakładaniu butów i zawiązywania (na szybko, byle-jak i łapu-capu) szala. i takim sposobem 2 minuty później zamykała za sobą dzrwi frontowe od domu, w międzyczasie zakładając słuchawki na uszy i właczając muzykę w telefonie na full, tak żeby nic innego nie słyszeć. ta cała czynność nie była dla niej niczym nowym. wybiegała tak z domu już od jakiegoś czasu. uciekała od szarości dnia w gwieżdzistą noc i słuchając ukochanych piosenek szukała księżyca na niebie. nie miała w tym żadnego celu. ale spacerując tak samotnie miała przeczucie, że każda pomyślana myśl, płynąca łza, dokonana rzecz, że to wszystko lub nic, cokolwiek to będzie, będzie stuprocentowo szczere. nie bała się ciemności i ciszy, ani czjących się w cieniu potworów. szła przed siebie mijając ludzi i ich cienie, zakłócając ciszę nocy swoim śpiewem. /skinny-love
|