To dziwne uczucie. Masz motyle w brzuchu na samą myśl o tej osobie, czujesz silniejszą od ciebie chęć rozmawiania z tą osobą, dzielenia się z nią radościami, smutkami, śmianiem się razem z nią i gadaniu po nocach o sprawach ważnych i mniej ważnych. Chcesz go poznawać, spojrzeć w oczy, poznać smak ust, zobaczyć uśmiech, zachowanie, dowiedzieć się ile łyżeczek cukru sypie do herbaty i jakiej muzyki słucha. I nagle ta chęć poznania go jest silniejsza niż wszystko inne, ta jedna rzecz, której pragniesz najbardziej na świecie, przysłania ci racjonalne myślenie, zdrowy pogląd na świat, a twoja równowaga psychiczna i serce ulega zachwianiu. Nagle z twardej, niezależnej kobiety twardo stąpającej po ziemi, przeradzasz się w niewinną istotę, która pragnie mieć go w ramionach, być szczęśliwą, żyć z nim.
Nie, to nierealne. I właśnie wtedy moja bańka mydlana pod tytułem "On" pęka z hukiem, rozwiewa mi wszystkie nadzieje i z premedytacją zwala na ziemię.
To cholernie ciężkie do przezwyciężenia.
|