Mimo wszystko lubię święta. Krzyk taty, że trzeba jeszcze posprzątać to i to. Panikę mamy, że coś się przypaliło i, że to jeszcze nie gotowe. Krzątającą się co chwila babcie po kuchni, która przyszła pouczyć w czymś mamę. Biegającą wesoło siostrę po domu z kolorowymi łańcuchami i ubierającą choinkę. Dostawanie ochrzanu od mamy, że nie wolno jeść tego przed Wigilią. Wreszcie wszyscy się schodzą. Ja wykręcam się od czytania, potem wspólne łamanie się opłatkiem, łzy w oczach cioci, ktora zawsze płaczę składając mi życzenia, śmiech kuzyna, który życzy mi wreszcie jakiegoś porządnego chłopaka i babcię, która wpycha mi ukradkiem pieniądze do kieszonki. I potem zajadanie się i wspólne śmiechy przy stole. Straszenie kolędników chodzących po domach i wspólną pasterkę. Mimo wszystko, mogę wtedy zapomnieć o wszystkim i poczuć tą magię świąt, która zawsze w końcu się zjawia.
|