obudziłam się z głową na jego kolanach. - czy już się schlałam? - o taak. - fuuuck. - co? - gówno! co Cię to w ogóle obchodzi?! po co Ty tu siedzisz?! czyja to w ogóle impreza?! kurwa, jaka impreza? gdzie my jesteśmy?! - szedłem z treningu i zobaczyłem Cie jak leżałaś na ławce. boję się o Ciebie, nie powinnaś tak sa... - wypierdalaj! zerwałam się na równe nogi, ale chwiejąc się usiadłam, to nie był dobry pomysł. -nie chce Twojej litości! nic Twojego nie chce! zostawiłeś mnie, pamiętasz? - tak, żałuje tego. - i gówno mnie to obchodzi, było pomyśleć przed 30 zapłakanymi nocami! - proszę Cie, wyba.. - wypad! - przecież jesteśmy w parku? - mówiąc "wypad" miałam na myśli "wypierdalaj z mojego życia sukinsynie!" odszedł z wiązanką przekleństw na ustach. ja zostałam. widocznie tak miało być
|