Ciągle go mijam. w szkole , w sklepie, w parku, w tym samym bloku, zdarza sie nawet, ze na tej samej klatce. Chodzi , żyje , jest jakby nigdy nic. Potrafi czerpać z życia na tym co się stało. Szyderczo uśmiecha się do mnie, ale jeszcze nic nie zawahał się powiedzieć. Znalazł sobie dziewczynę , rzucił fajki, picie, dragi - wszystko na pokaz. Cholerne znajomości. Dlaczego tylko to rządzi w tym świecie, dlaczego jeśli człowiek kogoś zna, zawsze jego kara jest ułagodzona. Ktoś, kto odebrał życia bliskiej mi osobie nie użala się nad sobą, nie ponosi żadnej winy, żyje jakby świat kręcił się dla niego. I gdyby choć mógł pokazać jakąś pustkę, jakiś żal, że w ogóle żałuje. Nie potrafi, nie umie, wszystkie jego uczucia ukrywa pod maską. Maską człowieka, którego życie nie nauczyło żyć.
|