Nie rozumiem jak Bóg chcąc dać nam szczęście równocześnie je odbiera zabierając mi najbliższych. Przecież może ukarać za grzechy ale nie w sposób z najwyższej półki . Tracąc najlepszego przyjaciela zbierałam się dwa lata by móc dojść do siebie. A gdy już wszystko było na najlepszej drodze sytuacja uległa powtórzeniu. Radość, którą zaczęłam czerpać z życia odebrał mi sam Pan. Nie wierzę, nie mogę zdobyć się na odwagę by wyjść i i wykrzyczeć by może teraz zabrał mnie, a nie otaczał śmiercią najbliższych . Zbyt bardzo mnie to boli, nie chcę cierpieć.
|