miałem 14 lat, spotykałem się z dziewczyną,
nie wiem czym to było, nazywałem to "miłość".
szukałem ukojenia w niej każdego dnia
i byłem w stanie oddać wtedy za nią cały świat.
pewnego dnia nie zastałem jej w drzwiach,
tego się nie spodziewałem, pamiętam jakbym tam stał
poczułem żal, serce zimne jak stal,
nogi miękkie jak wata, wewnętrznie poczułem strach.
drugiego dnia witała mnie z uśmiechem.
gdy odchodziła, szła oczy spuszczając na ziemię..
nie czuła dumy, ale twardo przed siebie
zostawiając mnie samego prawie wrastającego w glebę.
wczorajszy żal stał się rozgoryczeniem,
a cudowny życia bal, czytaj - rzygam na afterze.
nie widzę nic, boję się odbicia z lustra,
stoję zarażony zdradą, którą przyniosła na ustach./ diox - zdrada ♥ .
|