Czasami zastanawiam się, czy moje istnienie ma jakikolwiek sens... Ostatnio byłam na spotkaniu do bierzmowania... Nie poszłam na roraty... Zwiedzałam z koleżankami wieś... Spotkałam swoich kumpli... Palili szlugi. Byli wyluzowani, niczym się nie przejmowali, mieli wszystko w dupie. Poprosiłam kumpla, aby załatwił mi fajki, wcześniej myśląc nad tym całą noc. Wszyscy mi mówią jak mam żyć, ale tak naprawdę, to nikt za mnie nie umrze... Powinni się odpieprzyć i zająć swoim życiem./smaktwoichust
|