Chciała mu wierzyć i czuła, że jakaś jej część wierzy w to wszystko, ale rozsądek podpowiadał, że nie może tego zrobić, nie może dać mu tej cholernej satysfakcji, że tak łatwo namówił ją do powrotu mimo wszystkich wyrządzonych krzywd. "Sama powiedz, nie tęsknisz za mną?", był bezczelny grając jej na uczuciach. Łzy zaczęły zbierać się w kąciku jej oczu. "Nie zmieniłeś się ani trochę. Zostaw mnie w końcu w spokoju. Ten rozdział już zamknęłam i choćbym nie wiem jak cierpiała, gdy jesteś obok mnie, nigdy, ale to przenigdy do ciebie nie wrócę, rozumiesz?", powiedziała, po czym wstała zabierając z ławki torbę i pobiegła do domu pozwalając łzom swobodnie płynąć po policzkach. "Jak mógł?", pomyślała./ [ cz.2 ]
|