chyba przestałam wierzyć, gdy pogryzione wargi się zagoiły. trochę jeszcze wspominałam przy porannym papierosie, ale zima odegnała wszystkie złe myśli. czasem tylko kiedy wyjdzie słońce, gruby mur się roztapia i coś na wzór dawnego uzależnienia, przebiega mój kręgosłup jak dreszcz. i znowu zostaje tylko pusty biały horyzont, gdy temperatura spada. śnieg zasypuje sny a wargi pękają obejmując kolejnego papierosa. gorący oddech zastępuje dym, dłonie bez rękawiczek kopią w śniegu, szukając przeszłych dni. nic nie znajdują. chyba zapominam. / nieswiadomosc
|