Pamiętam dokładnie moment, kiedy po raz pierwszy poszłam na mecz. Kiedy już przy bramkach słyszałam ten krzyk tysięcy ludzi, którzy dopingowali naszą ukochaną Wisłę. Pamiętam też co wtedy pomyślałam. Że nigdy, ale to nigdy nie zwątpię w wielkość Wisły. Nie piłkarzy, Wisły. Nie wiecie ile pozytywnych emocji wzbudził we mnie doping młyna. I pamiętam też mój drugi mecz. Podekscytowanie, kiedy wchodziłam po schodach na trybunę. I śpiewanie, głośnie śpiewanie. Na drugim meczu znałam już WSZYSTKIE przyśpiewki. I ta duma brata, z której można było wyczytać "tak, to moja siostra!". Mały brzdąc, a tak ambitny. Pamiętam każdy swój mecz, spędzony na głośnym dopingu na Wiśle. Wiecie dlaczego to dla mnie tak ważne? Bo kibicowanie to nie hobby, kibicowanie to styl życia. / believe.me
|