Mi nigdy ' mama ' nie przypominała żebym założyła czapkę, gdy było zimno. Ani żebym odrobiła lekcje z fizyki. Jebało ode mnie fajkami kiedy byłam w 2 gim. jakoś nie przejmowała się tym. Nigdy też nie denerwowała się, gdy wracałam do domu na wpół przytomna o 2 w nocy. Gdy zaćpana kurwiłam się za rogiem również nic złego w tym nie widziała. Poprzecinanych nadgarstków, z których sączyła się krew, nie widziala. Wtedy mi to pasowało. Robiłam co i z kim chciałam. Ale to tylko dlatego, że gdy najbardziej potrzebowałam matczynej miłości, ciepła i zrozumienia jej nie było. Ja nigdy nie miałam matki ... Bo nie wiem, czy zasługuje na to miano osoba, która jedynie mnie urodziła. Nie wychowywała. Nie zajmowała się. Nie kochała ... [ Schiza_xd ]
|