Nie widzę niczego w lustrzanym odbiciu. Niczego, oprócz jeszcze bardziej niż kiedyś zagubionej dziewczynki ze smutnymi oczami. Jest mi tak samo źle tu, jak w odbiciu. Jest mi naprawdę źle. Staram się ogarnąć to wszystko i jednocześnie przestać myśleć. Nie wychodzi mi nic, jeśli miliony pytań odbijają się od ścian i nie chcą wypaść nawet, jeśli otworzę okno. Słowa miażdżą mi chrząstki, zdania łamią mi kości. Ale ja nadal chcę, żebyś mówił. Szeptaj tak długo, aż zasnę z bolesnego wycieńczenia. Może to nie tak miało być. Może ktoś zbyt późno zorientował się, że zaszła pomyłka. Może teraz nieudolnie próbuje zatrzeć ślady błędu. Nie chcę być błędem, który raz popełniony ciąży przez całe życie. Nie chcę być błędem, który niczego nie uczy. W ogóle nie chcę być błędem. Chcę być i nie bać się tego.
|