(...) Znała siebie, doskonale zdawała sobie sprawę, że jest tak niestabilna i nieprzewidywalna jak pory roku. Jedynym odpowiednim polem jej działania były emocje i tęsknoty, które drzemały w wewnątrz niej. Dzięki nim wiedziała, że tak naprawdę obojętnie co by nie wybrała, po pewnym czasie nie będzie czuła się szczęśliwa. Obojętnie co by chciała robić w życiu i tak w końcu zacznie jej to się nudzić, sprawiać, że dzień będzie stawał się rutyną, czymś, co powoli i skutecznie będzie ją zabijać od środka, wcześniej powodując, że stanie się zgorzkniała i nieszczęśliwa. Nie chciała takiego losu dla siebie. Zwłaszcza odkąd zakończył się jej związek z Nim, odkąd dostrzegła, w jaką wtedy rutynę popadła, jak wtedy była nieszczęśliwa. (...)
|