po jego śmierci? wszystko stało się takie nijakie jakby zapanowała nicość. nic nie miało sensu , nic nie sprawiało przyjemności. wstawałam rano mając kompletnie wyjebane na szkołę , w wielkim dresie i nieogarniętymi włosami przesiadywałam do samego południa , wszyscy nagle zaczęli się mną interesować, wszyscy próbowali mnie ogarnąć . dla mnie nic nie miało znaczenia , tłumaczyłam sobie , że po co mam normalnie żyć skoro bez niego moje życie nie ma sensu . w końcu musiałam iść do szkoły , ciągłe pytania jak się trzymam i spojrzenia w moją stronę nie pomagały mi. czułam się jak jakiś odludek, który zrobił coś strasznie złego i nie zatrzymał go przed tym całym zdarzeniem. musiało minąć sporo czasu bym sobie to wszystko poukładała od nowa, ale udało się, nie zapomniałam o tym wszystkim, to jasne.. ale znowu potrafię się cieszyć każdym nowym dniem, chociaż wspomnienia nadal wracają zbyt często.
|