Nikt nie obiecywał, że kamienie nie będą śliskie, że z drogi znikną kolczaste gałęzie i kałuże pełne zatęchłej wody. Nikt nie twierdził, że nad głową zawsze będzie jasny obłok, zawieszony na promieniu delikatnie grzejącego słońca.
Nikt mówił czasami o trudzie. O pułapkach i niewiadomych. Procesji zmęczonych spojrzeń. Pustce i bezsenności. Niekończących się snach o spadaniu. Szeroko otworzonych ustach. Opowiadał o poszarpanych wiatrem skrzydłach. Smokach ziejących ogniem i marszczonych oczekiwaniem twarzach księżniczek. Wspominał, że może nie spełnią się oczekiwania, nie zagoją rany, nie ziszczą marzenia.
Nikt był niepopularny.
Nikt go nie słuchał.
|