Uważałam, że to jakaś idiotka. Ale cieszyłam się jego szczęściem. Naprawdę. Więc dałam spokój. Mówienie mu wszystkiego, co sobie myślałam, nie miało sensu. I co z tego, że byłam troszeczkę zazdrosna? Co niby on miał na to poradzić? I co z tego, że byłam zazdrosna tylko o to, że właśnie wszedł do Krainy Miłości, ale też o to, że wszedł tam razem z N I Ą? Odczuwałam to wszystko tylko dlatego, że zaczęłam na niego patrzeć nie jak na zwykłego kolegę, ale tak jak na chłopaka. Polubiłam go. Okei, bardzo go polubiłam, ale przecież nie mogłam mu tego powiedzieć; ja jestem dla niego nikim; zwykłą nicnieznaczącąkoleżanką. Wydawało mi się, że to nic wielkiego, że to minie. Że zanim się obejrzę, tak po prostu przestanę myśleć o nim, przestanę wyobrażać sobie, jak całuje i jak wygląda nago. | Aha, jasne. Na pewno .
|