Chciałabym wrócić do czasów, kiedy największym problemem było spóźnienie się na dobranockę . Kiedy tęskniło się za mamą i kiedy w przedszkolu pani kazała nam spać, a my chcieliśmy się bawić. Kiedy nie znałam znaczenia słów 'smutek', 'cierpienie' i 'zazdrość' . Wszystkie dzieci bawiły się zgodnie i nie było żadnych sporów . Kiedy zdanie mamy było najważniejsze . A z każdym problemem, nawet najmniejszym chodziło się do taty, żeby przytulił i pocieszył. A szczęścia nie szukało się w ramionach innych, tylko we wspólnej zabawie. Kiedy budowało się wraz z przyjaciółmi domki na drzewach i kiedy zwykła woda mineralna zastępowała wódkę.
|