szłam z przyjaciółką ubierając kurtkę, gdy nagle kumpel wyskoczył zza rogu krzycząc "buu!". w ogóle nie przejął się tym, że prawie dostałam mini atak serca tylko przytulił mnie z tyłu mówiąc kogo mi przyprowadził. dopiero wtedy, gdy odzyskałam równowagę go zobaczyłam. stał sobie spokojnie patrząc na nas. coś było nie tak, stał zbyt spokojnie. ostatnio, gdy go widziałam nie był gotowy nawet na stan choć trochę podobny do spokoju, a teraz spokojnie podchodzi sobie, by odebrać swojego buziaka na przywitanie. hm z pewnością coś tu nie grało, tylko co ... / schowalimimisia
|