jakoś staram się przyjąć do wiadomości myśl, że cię straciłam. oswajam ją powoli, jak małe, dzikie, agresywne stworzenie. czuję, jak bardzo chce mnie napaść, wgryźć mi się w serce, rzucić z pazurami na miłość i wyrwać ją na zewnątrz. podrzeć, rozszarpać na strzępy, tak jak rozrywamy kopertę, gdy otrzymujemy długo oczekiwany list. chce złapać moje uczucia i wbić w nie szpony, żeby zniszczyć je ostatecznie. wiem, że powinnam jej na to pozwolić, nie mam wyboru. dlatego każdego dnia pozwalam jej się zbliżać. delikatnie, krok za krokiem, lecz każdego dnia daję jej możliwość podejścia o połowę mniej, niż poprzednio. chyba rozumiesz, że tym sposobem nigdy nie zdobędzie końca.
|