''szłam chodnikiem, rozcierałam pokryte gęsią skórką ramiona. ulicę zalewało pomarańczowe, coraz jaśniejsze światło latarni. nie zapadł jeszcze zmrok, zmierzchało. księżyc w pełni, towarzyszył mi podczas tej długiej drogi do domu. obojętnie mijałam przechodnich, całkowicie pogrążona w swoich myślach. gdy byłam już mniej niż kilometr od domu, ulica jakby opustoszała, ludzie zniknęli, samochody również. teraz jeszcze wyraźniej słyszałam w głowie Jego słowa 'Nigdy mi na Tobie nie zależało ! Byłaś tylko zabawką, idiotko !'. Łzy wypłynęły na policzki. zrozumiałam, że nie ma sensu zaczynać od nowa.''
|