Usiadła na ławce w ulubionym parku. Krople deszczu spływały po włosach niszcząc ich ogólną koncepcje. Światło latarni oświetliło jej rozmyty makijaż zmieszany ze słonymi łzami. Nie było go, nie było już niczego. Wiatr przestał wiać, czas przestał płynąć, nastała cisza przerywana odgłosem kropel deszczu uderzających o deptak.
|