to był czymś więcej . czymś pomiędzy przelotnymi spotkaniami naszych ust , a za szybko bijącymi sercami , które niezaprzeczalnie należały do siebie . czymś , czego nie dało wyrazić się kilkoma zdaniami . czymś więcej niż trzymanie za rękę przy minusowej temperaturze czy ściskanie się pod kołdrą w jego pokoju . czymś , czym żyłam . czymś , co było moim sensem , przepisem na lepszą kawę i dzień z posypką nazwaną jego uśmiechem .
|